poniedziałek, 31 maja 2010

Siódmy Festiwal Warszawski WUSHU cz. III

No i proszę ok. g. 20.20, zamieszanie ............ , zgasło światło, zapalił się olbrzymi jupiter, niczym w cyrku. Jedno punktowe światło i nic więcej, uwielbiam takie sytuacje (?). Później, po przeciwnej stronie hali zapaliły się dwa olbrzymie halogeny, prosto w obiektyw,  no i rób tutaj bracie zdjęcia. Ciemno jak u murzyna ......................, i ................


Najpierw zaprezentowały się dwa polskie zespoły w tańcu wężą i tygrysa (powyżej). Następnie wyskoczyła grupa chińska i pokazała co potrafi, oj, a potrafiła naprawdę wiele !




















Na hali sportowej byłem obecny do ok. g. 22.00, w dalszej części było łamanie desek, pustaków itp., typowych dla karateków.

W dniu 23 maja br. impreza jeszcze trwała, szkoda, że byłem nieobecny !
Moja ogólna opinia, z jednodniowego pobytu  - SUPER  !

Za rok ponownie, obowiązkowo będę na kolejnym, corocznym festiwalu WUSHU




Jeśli jesteś zainteresowany własnym zdrowiem, zajrzyj :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz