Spacerując po lesie zobaczyłem leśnego motyla.
Odpoczywał sobie na dużym liściu, nie wystraszył sie wcale moją obecnością.
Zbliżyłem się do niego od "czoła" zaledwie na odległość ok. 4 cm., a on jakby nic sobie z tego nie robił. Chciałem zmusić go do rozwinięcia skrzydeł, bezskutecznie. Zbliżyłem się jeszcze bardziej, no cóż było to do przewidzenia, nie zobaczyłem już ani jego skrzydeł, ani jego samego. Był czujny, nie pozwolił podejść do siebie zbyt blisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz